Za nami emocjonująca inauguracja tegorocznego cyklu Speedway European Championship, a kibice zgromadzeni na Stadionie Śląskim w Chorzowie nie mogli narzekać na brak adrenaliny. W świetnym stylu pierwszą rundę wygrał Mateusz Johnson, który od początku wieczoru imponował formą, pewnością siebie i widowiskową jazdą. To zwycięstwo nie tylko daje mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej, ale również umacnia jego pozycję jako jednego z faworytów całego cyklu. Tuż po dekoracji porozmawialiśmy z bohaterem wieczoru o przebiegu zawodów i planach na kolejne rundy.
Reporter MLŻ:
Mateusz, gratulacje! Jakie emocje towarzyszą Ci po wygranej w SEC w Chorzowie?
M. Johnson:
Czuję się bardzo dobrze i jestem zadowolony z siebie i ze swojej postawy. Stresu o dziwo jakiegoś wielkiego nie było bo też tor mi całkiem podpasował.
Reporter MLŻ:
Czy ta wygrana w Chorzowie dodaje Ci pewności siebie w walce o cały cykl SEC? Masz teraz apetyty na tytuł mistrza Europy?
M. Johnson:
Myślę że po tak dobrym początku jestem w stanie utrzymać moją formę szczególnie że nie trenowałem przez ostatni czas ze względu na egzaminy zawodowe i mam za cel obrany tytuł mistrza Europy i do tęgo będę dążył.
Reporter MLŻ:
Czy przed zawodami miałeś jakieś konkretne nastawienie? Jaki był Twój wewnętrzny cel na wczorajszy wieczór – wygrać, pojechać równo, czy po prostu nie popełnić błędów?
M. Johnson:
Przed zawodami miałem w zasadzie tylko jedno nastawienie, pojechać równo i być skupionym szczególnie na startach oraz nie popełniać głupich i nie potrzebnych błędów
Reporter MLŻ:
Niektórzy zawodnicy narzekali wczoraj na trudności ze startami. Ty jednak świetnie wychodziłeś spod taśmy – co było kluczem?
M. Johnson:
Kluczem było dzisiejsze moje podejście do tych zawodów które polegało na nie patrzeniu za bardzo na pola startowe bo widziałem duży potencjał do rozgrywania pierwszego okrążenie we wszelaki sposób co napawało mnie optymizmem i nie myślałem aż tak czy dane pole jest lepsze czy gorsze, bo jak wszystko dobrze rozegrasz to jesteś w stanie wygrać z każdego pola.
Fot. Igor Floryda
